I
Śpisz na materacu który wspólnie dzielimy zmęczona po pracy
Obok Twego ciała nasza suka
Przytula się nosem ciepłym do Twojej szyi
Kupiłem ci wczoraj aspiryn C
Bo choroba cię bierze niemal znienacka
To takie lekarstwo- tak napisano na opakowaniu
Dziś ja jestem panem domu
Ty nie masz na to zupełnie siły
Musisz chodzić do pracy bo sam niczego nie utrzymam
Chciałbym
Lecz kogo to obchodzi
Umiem [nie-] tylko pisać
Kogo to zajmuje
Kocham cię
Więc spij spokojnie i odpoczywaj. Wyprowadzę sukę
Jakoś damy rade. Postaram się skombinować coś
Do jedzenia. Nie umiem gotować.
Zarobię więcej robiąc dredy, jak ktoś zechce
Śpij. Odpoczywaj. Idzie wiosna.
Odpoczywaj kochana
18. 02. 2006
II
Gdy miałem osiemnaście lat
Dostałem numer PESEL
Poszedłem do pracy
Dostałem NIP
Na legitymacji studenckiej
Numer UJ (niestety_)
Nie mam imienia
Po co mi nazwisko
I tak mówią do mnie pseudonimem
Istnieje czy nie
Bez nazwiska
Bez imienia
Jestem numerem PESELNIP
Jak kiedyś w OSW
I tak pracuje dla innych
Otrzymując resztki by móc
Robić dalej
27. 01. 2006
III
W góry pojechałaś
Zabrałaś sukę
Z zabłoconego wymiocinami miasta
Ulic
Wracam do domu
Nikt mnie nie wita
Dzwonek do drzwi
Nikt nie robi poruszenia
Cisza i spokój
Czkałem na to tak bardzo
A jednak przecież czegoś brakuje
Nie słychać odgłosu mycia naczyń
Sterta brudu
Nikt mnie o nic nie prosi
Nie żąda
W góry pojechałaś i zostawiłaś
Mnie samego
Dziwne uczucie
Doprawdy
Dziwne zaiste
13.01.2006
IV
Jeszcze jeden przystanek
Jeszcze jedna przecznica
Jeszcze jedna ulica
Jeszcze jedna prosta
Jeszcze jeden węgieł i
Nie ma nic
Nic
Nie ma baru
Styrana życiem porzucona na lądzie
Syrena
Przysypana zaspami śniegu
Zaschło w gardle
Uderzenie twarzą w ścianę
Dreszcz przerażenia i mokry
Nerwowy pot na plecach-
Co najmniej konfuzja
Tego już za dużo- paby znikają
Uff…
Uświadomienie
To nie ten róg Straszewskiego
Ulga
10. 01. 2006
V
Ludzie w Centrum bogaci
Wszędzie maja blisko
I bandytów mniej
Ludzie w Centrum w oknach
Patrzą na zabytki
I kominów mniej
Ludzie w Centrum dumni
Częściej w telewizji
I problemów mniej
Ludzie w Centrum wiedzą
Jak ułożyć życie
I rozumu mniej.
18. 06. 2006
VI
ELEKTROCIEPŁOWNIA I
Z balkonu do mieszkania kipi
Wrząca soczystością spieniona fala
Nieposkromionej zieleni przepojona
Aromatem świeżości lawa trawy
Ludzie na osiedlu spacerują
Krzyczą
Za eksplozja zieleni i głosami ludzi
Dwa potężne żywe niebieskie
Posągi dwóch bogów dzisiejszości
Pary i ognia ciepła i energii
Niczym Wisznu i Siwa, Brahma
Indra
Zioną dymem cygar ku niebu
Napełniają moje mieszkanie
Gdziekolwiek bym nie był w Centrum czy na Prokocimiu
Powoli osuwam się na kolana
Moc zieleni pokrywa kominy
18. 06. 2006.
|