Strona główna | Mapa serwisu | English version
Galeria autorska Jaremy Kostrza

prostotyzm
Tomik I
Poezja jednorazowa > Tomik I
I

 

Śpisz na materacu który wspólnie dzielimy zmęczona po pracy

Obok Twego ciała nasza suka

Przytula się nosem ciepłym do Twojej szyi

 

Kupiłem ci wczoraj aspiryn C

Bo choroba cię bierze niemal znienacka

To takie lekarstwo- tak napisano na opakowaniu

 

Dziś ja jestem panem domu

Ty nie masz na to zupełnie siły

Musisz chodzić do pracy bo sam niczego  nie utrzymam

Chciałbym

Lecz kogo to obchodzi

Umiem [nie-] tylko pisać

Kogo to zajmuje

 

Kocham cię

Więc spij spokojnie i odpoczywaj. Wyprowadzę sukę

Jakoś damy rade. Postaram się skombinować coś

Do jedzenia. Nie umiem gotować.

Zarobię więcej robiąc dredy, jak ktoś zechce

 

Śpij. Odpoczywaj. Idzie wiosna.

Odpoczywaj kochana

 

18. 02. 2006

 

 

II

 

Gdy miałem osiemnaście lat

Dostałem numer PESEL

 

Poszedłem do pracy

Dostałem NIP

 

Na legitymacji studenckiej

Numer UJ (niestety_)

 

Nie mam imienia

Po co mi nazwisko

I tak mówią do mnie pseudonimem

 

Istnieje czy nie

Bez nazwiska

Bez imienia

 

Jestem numerem PESELNIP

Jak kiedyś w OSW

I tak pracuje dla innych

Otrzymując resztki by móc

Robić dalej

 

27. 01. 2006

 


III

 

W góry pojechałaś

Zabrałaś sukę

Z zabłoconego wymiocinami miasta

Ulic

Wracam do domu

 

Nikt mnie nie wita

Dzwonek do drzwi

Nikt nie robi poruszenia

 

Cisza i spokój

Czkałem na to tak bardzo

 

A jednak przecież czegoś brakuje

 

Nie słychać odgłosu mycia naczyń

Sterta brudu

Nikt mnie o  nic nie prosi

Nie żąda

 

W góry pojechałaś i zostawiłaś

Mnie samego

 

Dziwne uczucie

Doprawdy

Dziwne zaiste

 

13.01.2006

 

 

IV

 

Jeszcze jeden przystanek

Jeszcze jedna przecznica

Jeszcze jedna ulica

Jeszcze jedna prosta

Jeszcze jeden węgieł i

 

Nie ma nic

Nic

Nie ma baru

Styrana życiem porzucona na lądzie

Syrena

Przysypana zaspami śniegu

 

Zaschło w gardle

Uderzenie twarzą w ścianę

Dreszcz przerażenia i mokry

Nerwowy pot na plecach-

Co najmniej konfuzja

 

Tego już za dużo- paby znikają

 

Uff…

 

Uświadomienie

To nie ten róg Straszewskiego

Ulga

 

10. 01. 2006

 

 

V

 

Ludzie w Centrum bogaci

Wszędzie maja blisko

I bandytów mniej

 

Ludzie w Centrum w oknach

Patrzą na zabytki

I kominów mniej

 

Ludzie w Centrum dumni

Częściej w telewizji

I problemów mniej

 

Ludzie w Centrum wiedzą

Jak ułożyć życie

I rozumu mniej.

 

18. 06. 2006

 


VI

ELEKTROCIEPŁOWNIA I

 

Z balkonu do mieszkania kipi

Wrząca soczystością spieniona fala

Nieposkromionej zieleni przepojona

Aromatem świeżości lawa trawy

 

Ludzie na osiedlu spacerują

Krzyczą

 

Za eksplozja zieleni i głosami ludzi

Dwa potężne żywe niebieskie

Posągi dwóch bogów dzisiejszości

Pary i ognia ciepła i energii

Niczym Wisznu i Siwa, Brahma

Indra

 

Zioną dymem cygar ku niebu

Napełniają moje mieszkanie

Gdziekolwiek bym nie był w Centrum czy na Prokocimiu

 

Powoli osuwam się na kolana

Moc zieleni pokrywa kominy

 

18. 06. 2006.


To jest stopka